Śmierć w błękitnej lagunie a raczej przewodnik po Islandii. Sięgając po książkę, sądziłam że się choć trochę zaskoczę. Niestety jakie było moje zdziwienie, gdyż książka ciągnęła się jak flaki z olejem, a książka nie stoi nawet koło kryminału czy też thrillera. Nie jest długa, myślałam że wciągnę się w historie, ale niestety książka ciągnęła się niemiłosiernie. Rodzialy to istny misz masz. Zaczynamy od dnia w którym doszło do wybuchu wulkanu, po czym przez prawie 150 stron przechodzimy męki i katusze, poznając to wszystkich bohaterów książki, którzy notabene są bardzo męczący. Mylą się, przynajmniej mi. Niektóre opisy i tego co robią są po prostu zbędne. Ksawery jako główny bohater, ktory ponosi śmierć jest przedstawiony w świetle wielkiego znawcy i podróżnika, co nie do końca mi pasowało. Olaf, którego niby przypadkiem spotykają na swojej drodze, to znawca i przewodnik, a między nimi widać to napięcie nie tylko jeśli chodzi o wiedzę na temat miejsca w którym są, ale również i o Julię
Instagram @angie.and.boys zapraszam do nas :) znajdziecie tutaj nasz mały pamiętnik z moimi chłopakami, który przeplatam z książkami :)