Śmierć w błękitnej lagunie a raczej przewodnik po Islandii.
Sięgając po książkę, sądziłam że się choć trochę zaskoczę. Niestety jakie było moje zdziwienie, gdyż książka ciągnęła się jak flaki z olejem, a książka nie stoi nawet koło kryminału czy też thrillera. Nie jest długa, myślałam że wciągnę się w historie, ale niestety książka ciągnęła się niemiłosiernie.
Rodzialy to istny misz masz. Zaczynamy od dnia w którym doszło do wybuchu wulkanu, po czym przez prawie 150 stron przechodzimy męki i katusze, poznając to wszystkich bohaterów książki, którzy notabene są bardzo męczący. Mylą się, przynajmniej mi. Niektóre opisy i tego co robią są po prostu zbędne.
Ksawery jako główny bohater, ktory ponosi śmierć jest przedstawiony w świetle wielkiego znawcy i podróżnika, co nie do końca mi pasowało. Olaf, którego niby przypadkiem spotykają na swojej drodze, to znawca i przewodnik, a między nimi widać to napięcie nie tylko jeśli chodzi o wiedzę na temat miejsca w którym są, ale również i o Julię.
Reszta młodych osób, które są na eskapadzie to po prostu jakaś pomyłka, znawca geologii, modelka i właścicielka burdeli w emiratach arabskich..
. Przez całą książkę nie dzieje się po prostu nic. Poznajemy każdego i dla każdego możemy znaleźć motyw, by mógł by mordercą. Czy mi się takie rozwiązanie podoba? Nie.
Po 150 stronach, rozpoczynamy śledztwo, które można powiedzieć jest marne i wszystko co robi prokuratura czy policja, a nawet sami śledczy to jakaś absurd. Ale przynajmniej coś się dzieje, bo człowiek ma dosyć tych opisów i przewodnika po Islandii. Spodziewałam się więcej, ale chyba zbyt wiele oczekiwałam.
Niestety książka mnie nie zauroczyła, powiem nawet że wypada bardzo, bardzo słabo. Oceniam ja poniżej poziomu, ale oczywiście to moje zdanie i chętnie przeczytam inne opinie,moze wniosą one więcej, bo niestety ale fabuła, opisy krajobrazow i sami bohaterowie to niestety nie moja bajka. Spodziewałam się mrożącego krew w żyłach kryminału z cudownym wątkiem na Islandii, ale niestety jestem rozczarowana.
Sięgając po książkę, sądziłam że się choć trochę zaskoczę. Niestety jakie było moje zdziwienie, gdyż książka ciągnęła się jak flaki z olejem, a książka nie stoi nawet koło kryminału czy też thrillera. Nie jest długa, myślałam że wciągnę się w historie, ale niestety książka ciągnęła się niemiłosiernie.
Rodzialy to istny misz masz. Zaczynamy od dnia w którym doszło do wybuchu wulkanu, po czym przez prawie 150 stron przechodzimy męki i katusze, poznając to wszystkich bohaterów książki, którzy notabene są bardzo męczący. Mylą się, przynajmniej mi. Niektóre opisy i tego co robią są po prostu zbędne.
Ksawery jako główny bohater, ktory ponosi śmierć jest przedstawiony w świetle wielkiego znawcy i podróżnika, co nie do końca mi pasowało. Olaf, którego niby przypadkiem spotykają na swojej drodze, to znawca i przewodnik, a między nimi widać to napięcie nie tylko jeśli chodzi o wiedzę na temat miejsca w którym są, ale również i o Julię.
Reszta młodych osób, które są na eskapadzie to po prostu jakaś pomyłka, znawca geologii, modelka i właścicielka burdeli w emiratach arabskich..
. Przez całą książkę nie dzieje się po prostu nic. Poznajemy każdego i dla każdego możemy znaleźć motyw, by mógł by mordercą. Czy mi się takie rozwiązanie podoba? Nie.
Po 150 stronach, rozpoczynamy śledztwo, które można powiedzieć jest marne i wszystko co robi prokuratura czy policja, a nawet sami śledczy to jakaś absurd. Ale przynajmniej coś się dzieje, bo człowiek ma dosyć tych opisów i przewodnika po Islandii. Spodziewałam się więcej, ale chyba zbyt wiele oczekiwałam.
Niestety książka mnie nie zauroczyła, powiem nawet że wypada bardzo, bardzo słabo. Oceniam ja poniżej poziomu, ale oczywiście to moje zdanie i chętnie przeczytam inne opinie,moze wniosą one więcej, bo niestety ale fabuła, opisy krajobrazow i sami bohaterowie to niestety nie moja bajka. Spodziewałam się mrożącego krew w żyłach kryminału z cudownym wątkiem na Islandii, ale niestety jestem rozczarowana.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictu.
Ściskam Was i życzę miłego weekendu :)
Do zobaczenia na IG @angieandigor
Komentarze
Prześlij komentarz