Larwy - Maciej Kaźmierczak
„W podwarszawskiej miejscowości zostają znalezione nietypowe zwłoki. Ukryte na dachu opuszczonego budynku, osłonięte przed wzrokiem przypadkowych osób liśćmi i gałęziami, z każdym dniem są coraz dokładniej wyjadane przez czerwie. Można byłoby uznać, że ktoś popełnił samobójstwo, skacząc z dachu stojącego tuż obok budynku, gdyby nie wypalone na ciele piętno o tajemniczym kształcie.
Komisarz Robert Foks sądzi, że ofiarę może coś łączyć z napadniętą w okolicy dziewczyną. Tym bardziej, że w starych aktach odnalazł kolejny, szokujący trop. Jeszcze nie wie, jak wiele zaskoczeń czeka go w małej, odosobnionej miejscowości.”
Larwy można uznać za odrażającą część. Czemu? Opisy ciał i wnętrzności, które są pałaszowane przez te stworki były dla mnie trochę odpychające.
Sama postać śledczego nie wywarła na mnie jakiegoś spektakularnego wrażenia. Wydawać się może że ot tak zwykły człowiek bez zbędnego profilu psychologicznego, może przez to że to kolejny tom, (który można czytać samodzielnie) jednak umknęło mi trochę z poprzednich tomów- być może wtedy lepiej bym odebrała policjanta.
Niemniej jednak twórczość autora znam i w „nikt przypadł mi do gustu, tak tutaj trochę byłam zagubiona. Czegoś mi brakowało, może przez tą niewiedzę, ale mam wrażenie, że ta historia była trochę naciągana. Sam pomysł przypadł mi do gustu, ale wykonanie i historia już mniej.
Zakończenie trochę wprowadziło mnie w osłupienie, bo liczyłam na jakieś boom a tak mam niedosyt.
Może sięgnę po inne książki autora i kolejny tom serii. Tego nie wiem.
Niemniej jednak jeśli czytałaś poprzednie części to śmiało sięgaj, przy znanym obrazie całości na pewno Twój odbiór powieści będzie lepszy.
Współpraca - Wydawnictwo Muza
Komentarze
Prześlij komentarz